Dobroduszny lisek
Dobroduszny lisek


Ale heca, ale dziwy
świat to bajki, czy prawdziwy.
Mały lisek razem z kurką
idą sobie przez podwórko.
Ich rozmowa, całkiem szczera,
każdy z boku nań spoziera.
Komentarzy nie brak wszakże
dla nas, to jest dziwne także.
Kiedy lis za przyjaciela
kurę sobie sam wybiera.
Razem z kurą owies zjada,
to jest hańba, to jest zdrada.
Mama wielki krzyk podnosi
lamentuje, to znów prosi.
Nie pozwolę synu drogi
dech zaparło, aż mu z trwogi.
By przyjaźnić się z objadę,
ja w tym wietrzę wielką zdradę.
Któż szacunkiem cię obdarzy,
twój los się tu, teraz waży.
Idziesz ze mną i doprawdy
mam nadzieję, że nikt prawdy,
z twego rodu się nie dowie,
lis już na to, nie odpowie.
Spuścił głowę i ze smutkiem,
idzie z matką już ogródkiem.
Minął sad ucichły głosy,
tu już pole, żółte kłosy.
Lis podnosi wzrok ku górze,
waszych błędów nie powtórzę.
Zaprzyjaźnię się z wszystkimi
nawet z wrogami waszymi.
Twarde serca w was poruszę,
teraz w pole ruszam susem.
Wracaj synku, synku drogi.
Nie ! Nie zawrócę już z tej drogi.
Żegnaj mamo, kocham szczerze,
w swoje racje także wierzę.
I tak traci matka syna.
Czy jej wina? Czyja wina?
Wybrał lisek drogę trudną,
pracę ciężką oraz żmudną.
Już zmęczony leży w lesie,
a tu wiatr odgłosy niesie.
Któż to płacze, pomocy wzywa,
lisek lęku nie ukrywa.
Zza krzaków spogląda- trawa
no nie jest to błaha sprawa.
Podchodzi bliżej zdziwiony,
cóż to szczeniak otulony.
Wilcze szczenię wije się w sieci,
a łza z oczu jego leci..
Wzburzyło go to okrutnie,
jak nie szarpnie, zębem utnie.
Puściły sieci nieboraka
i uratował lis szczeniaka.
Wilk liskowi podziękował,
swoją pomoc ofiarował.
A lisek dumny z uczynku,
zapomniał o wypoczynku.
Pomknął przez leśne knieje,
gdzie wiatr wśród gałęzi wieje.
Zrywa liście i ze złością rzuca
i ponownie nadyma płuca.
Łamie gałąź, a ona upada,
co robić, trudna rada.
W mrowisku leży powalona,
a królowa wychodzi strwożona.
O pomoc prosi liska,
ta gałąź nas przyciska.
Pomóż nam, bo zginiemy,
odmowę twą zrozumiemy.
Pomogę to mój obowiązek,
poszukam tylko gałązek.
Pod spód włożywszy gałązki,
spełniając swe obowiązki.
Strącił z mrowiska ciężar wielki,
tak mrówek ucichły rozterki.
Łapką poprawił mrowisko
i udał się nad urwisko.
Ze szczytu urwiska spogląda,
jak świat stąd pięknie wygląda.
Wszystko jest takie malutkie,
a życie jest kruche i krótkie.
Wzruszony ruszył przez pola,
taka już jego niedola.
By z dala od domu, rodziny,
wszakże bez własnej winy.
Racji swych szukać spełnienia,
a celem są jego dążenia,
by przyjaźń zatriumfowała,
a równość prawem się stała.
Szczytne to cele, a jakże,
każdy z was zgodzi się także.
Jednak tak krocząc samotnie,
przemyśli to wielokrotnie.
Czy się zniechęci w tej walce,
sprawdźcie w następnej bajce.
A jego myśli, rozterki,
są ważne, gdyż cel jest wielki.



Małgorzata Karolewska
www.WierszeGosi.pl

Wstecz Wstecz   Do Gory Do góry